Recenzja „Cesarzowej Elżbiety” B. Hamann

Tej pozycji właściwie nie trzeba przedstawiać. To de facto pierwsza kompletna biografia cesarzowej – praca naukowa oparta na mnóstwu oryginalnych źródeł, bodaj pierwsza naprawdę znana i rzetelna biografia (od czasów przedwojennej książki Egona Cortiego, której jednak nie sposób nazwać obiektywną).

„Cesarzowa Elżbieta”

Brigitte Hamann

tłum. Jan Koźbiał

Państwowy Instytut Wydawniczy

***

Brigitte Hamann, zmarła przed kilku laty historyczka , miała na swoim koncie wiele równie ciekawych książek historycznych, ale ta wydaje się zdecydowanie najbardziej znana. Uwielbiam jej kwiecisty styl zarówno w tej książce, jak i licznych wywiadach, jakich udzielała przede wszystkim w związku z cesarzową.

Jako ciekawostkę dodam, że książka została napisana jeszcze w 1981 roku, ale w Polsce po raz pierwszy ukazała się dopiero w 1999 roku.

„Wykorzystane w niniejszej biografii nieznane źródła ukazują nowy wizerunek cesarzowej, pod wieloma względami sprzeczny z wizerunkiem tradycyjnym (ukształtowanym w biografii autorstwa E. C. C. Cortiego z 1934 roku).  […] Moje wątpliwości, czy te wszystkie prywatne i osobiste sprawy mogą być podane do publicznej wiadomości, urastały chwilami do takich rozmiarów, że zastanawiałam się, czy nie przerwać pracy nad tą biografią. Nie ulega bowiem wątpliwości, że zawarte tu informacje wielu mogą dotknąć, nie tylko bowiem kwestionują, le wręcz burzą piękny pomnik Elżbiety”.

Dziś już biografia uchodzi za klasyczną i nie budzi tylu emocji. Kiedyś natomiast, gdy wiedza przeciętnego zainteresowanego opierała się na przedwojennej biografii Cortiego i trylogii Sissi, z całą pewnością była wręcz szokująca dla wielu. Sugeruje to też tytuł oryginału Kaiserin wider Willen – Cesarzowa wbrew woli. Autorka wykonała wręcz tytaniczną pracę naukową, opierając się w dużej mierze o nieznane w trakcie pisania biografii źródła historyczne. Koniecznie należy też wspomnieć o dotarciu przez B. Hamann do nieznanych wówczas listów oraz wierszy Elżbiety.

Biografię czyta się bardzo gładko, co jest niewątpliwą zasługą autorki i tłumacza. Ogromnym plusem, oprócz wartkiego stylu oraz pieczołowicie przygotowanej bibliografii, ogromnym plusem jest sama oprawa graficzna polskiego wydania. Co kilka lat ukazuje się w nieco zmienionej formie, ale zawsze w doskonałym stylu (choć może osobiście zmieniłabym czcionkę treści książki). Przepięknie zszyta, solidna, na śnieżnobiałym papierze, okraszona kolorowymi ilustracjami na papierze kredowym (mogłoby ich być wprawdzie nieco więcej, ale taka liczba jest wystarczająca). Stary styl w najlepszym tego słowa znaczeniu (choć zapewne nie wszystkim musi się podobać).

Trzeźwy, obowiązkowy „urzędnik” cesarz Franciszek Józef oraz nieortodoksyjna, superinteligentna, bujająca w obłokach cesarzowa Elżbieta – są jak plus i minus, jak dzień i noc: elementy sprzeczne, a zarazem wzajem się warunkujące. Jedno było dla drugiego nieszczęściem. Oto prywatna tragedia u steru rozpadającej się monarchii w epoce fin de siecle’u.

Przyznam, że książkę poznałam przed laty w formie… audiobooka, a potem jako mocno nadgryziony czasem egzemplarz biblioteczny (który był właściwie nieuchwytny w bibliotece uniwersyteckiej!). Nowe wydanie jest absolutnie przepiękne i zachęca do lektury samym swoim wyglądem.

Lektura obowiązkowa dla wszystkich Fanów Sisi – zarówno tych, którzy już ją przeczytali, jak i tych, którzy lekturę mają już za sobą. Dodam jednak, że warto również sięgnąć również po nową serię biograficzną Martiny Winkelhofer, która uzupełnia tę kanoniczną wersję i nieco z nią polemizuje.

Za przepiękny egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu!

2 uwagi do wpisu “Recenzja „Cesarzowej Elżbiety” B. Hamann

  1. Anna

    Wspaniała książka! Co ciekawe, też po raz pierwszy ją przesłuchałam, bo kiedy chciałam ją kupić, dostępna była tylko na allegro w przedziale 300-500 zł, o ile dobrze pamiętam… Na szczęście udało mi się załapać na wznowienie – ale trochę starsze niż to z postu 🙂
    Muszę dodać, że zdjęcia są przepiękne, bardzo epokowe. I napomknę, że tłumacz – bo to chyba on jako pierwszy je przetłumaczył? – zrobił kawał dobrej roboty z wierszami Elżbiety.

    Polubienie

    1. Pełna zgoda! W ogóle jeszcze kilka(naście) lat temu trudno było dostać wiele książek. Teraz na szczęście jest lepiej. Część wierszy było tłumaczone w wersji z 1934 roku przez Z. Petersową (biografia Cortiego), ale reszta chyba właśnie przez Jana Koźbiała. Genialna robota.

      Polubienie

Dodaj komentarz